Rajd Jesienny "Droga Smaków 2020" (02 - 05 września 2020)
Rok 2020 jest bardzo nietypowym rokiem.
Odbył się tylko jeden rajd Caar-owski. Zorganizowaliśmy go spontanicznie i taki okazał się cały ten rajd.
Rajd odbył się od środy do soboty :-)) co zdarzyło się chyba po raz pierwszy. Nie zwiedziliśmy żadnego muzeum - to też należy do rzadkości.
Jedno co było jak zawsze na rajdach Caar-owskich to wspaniała atmosfera i dobre humory klubowiczów. Dzięki nim będę go miło wspominał.
W okolicach Siemiatycz znaleźliśmy malownicze drobi wijące się przez zapomniane wsie i pola. Natomiast ludzie to już całkiem co innego. Tyle osób z pasją nie uświadczysz chyba nigdzie indziej.
Już na wstępie obsługa hotelu Drohicki okazała się bardzo życzliwa i przyjazna (szczególnie zapadła w pamięci kelnerka z restauracji dysponująca ciętym językiem).
W czwartek miłe panie oprowadziły nas po pięknych Ogrodach Ziołowego Zakątka, wszyscy wzięli udział w warsztatach "herbacianych i nalewkowych". W grudniu się okaże jak smakują nasze nalewki :-)). Kucharki karczmy również nas zaskoczyły serwując np. zupę z pokrzyw, wiele osób jadło ją po raz pierwszy. Dzięki pani menager Monice mogliśmy również skorzystać z odkrytego basenu z grzaną wodą. Dzień zakończyliśmy przy ognisku jedząc super grochówkę i kiełbaski. Nie muszę powtarzać, że wszystko spożywane na świeżym powietrzu smakuje bardzo dobrze.
W piątek kierowcy mieli już więcej do roboty i miejsc jakie odwiedziliśmy było więcej. Zaczęliśmy od zwiedzenie Winnicy Korol, po której oprowadził nas pasjonat - rolnik z Podlasia, który szukał żony. Po nabytych tam winach u nas ślad już zaginął. Następnie dojechaliśmy na kraniec świata, gdzie droga się kończy a za szlabanem to już tylko Białoruś. Obok malowniczo położona wśród lasów cudowna cerkiewka, bez zgiełku i tłumu turystów, skłoniła uczestników do wspólnego spaceru i miłych pogawędek. Za to za szlabanem dyskretnie i czujnie obserwował całą sytuację Białoruski sałdat. Troszkę zgłodnieliśmy zatem odwiedziliśmy "Folwark Księżnej Anny" oferujący jedzenie i napitki z górnej pułki (ze względu na budżet nie mogliśmy poszaleć ale jak ktoś będzie w okolicy polecam steki - palce lizać). Po krótkiej sjeście przenieśliśmy się w czasie z panem Jerzym, który własnoręcznie wzniósł zamek z kamienia - jeśli nie wierzycie jedzcie i sprawdźcie sami tylko nie zapomnijcie porozmawiać z właścicielem Kasztek-ika. Wisienką na torcie okazał się pan Tomasz z BroVca, który z niebywałą pasją opowiedział nam o piwach. Odniosłem wrażenie, że mógłby mówić w nieskończoność, ciekawymi pytaniami wciągając uczestników w gawędę. Podane piwa jeszcze rozluźniły atmosferę, jedne smakowały większości inne raczej niekoniecznie, ale o smakach się nie dyskutuje. Mam nadzieje, że jeszcze kiedyś będę mógł odwiedzić Tomka (bardzo szybko przeszliśmy na ty) i porozmawiać o samochodach przy dobrze schłodzonym piwie.
Wszystko co dobre szybko się kończy, tak też stało się tym razem. W sobotę odniosłem wrażenie, że wiele osób z chęcią by przedłużyło ten rajd o kolejny dzień.
Ten krótki opis rajdu jest moim subiektywnym odczuciem, a jaki był pytajcie uczestników.
Serdecznie dziękuję wszystkim za wspaniałą atmosferę.
Pozdrawia i do zobaczenia na drodze.
Robert Rogala