Rajd Letni "Szlak Piastowski 2012" (21 - 28 lipca 2012)
Pogoda nam dopisała niestety na 7!!! A nasze samochody raczej nie lubią takich upałów. Ale wszystkie dojechały i wszystkie wróciły o własnych siłach. Oczywiście nie obyło się bez małych remontów, ale co to byłby za rajd! Tym razem naszą bazą była Karczma Biskupińska, baza bardzo sympatyczna, ale miała jedną wadę - koguta!!! Od 5 rano piał z przerwami 20 min. Koledzy chcieli już rosół z niego ugotować, ale obyło się bez tego. W końcu to my się przeprowadziliśmy, a kogut został dla innych.
Po szczęśliwym dojechaniu witali nas Komandorzy i zapraszali na kolację. Jak zwykle przyjechały znane z poprzednich rajdów zaprzyjaźnione załogi z Niemiec ( 7 załóg) i Holandii ( 5 załóg) na różnych starych samochodach. Najciekawszym samochodem był Mikrus na rejestracji niemieckiej ,który na kołach przyjechał do nas z Niemiec. Ogólnie było 35 załóg.
Program rajdu był bardzo ciekawie zbudowany, tak aby nas nie za bardzo zmęczyć, ale żeby można było maksymalnie zwiedzić ten piękny rejon kraju. Można by sądzić, że te miejsca które kiedyś odwiedzaliśmy ( np. w szkole podstawowej - tak kiedyś było) nie warto znowu do nich wracać, ale te miejsca się zmieniły i to pozytywnie. Zawsze coś dodatkowo wyremontowano, coś znaleziono itd. Nasze zwiedzanie zaczęliśmy od zwiedzania Muzeum Archeologicznego w Biskupinie, później wyjazd kolejką do Wenecji i zwiedzanie Muzeum Kolejki Wąskotorowej, dalej Żnin i zwiedzanie starej parowozowni zakończone obiadem w starej hali napraw. Następnego dnia wyjazd do Gniezna, zwiedzanie katedry, muzeum przy kościele, oraz Muzeum Piastów, w poniedziałek Kruszwica + rejs statkiem po jeziorze i Strzelno. Z małymi wyjątkami samochody sprawują się dzielnie. Raz tylko Mustang stanął dęba, ale jak przyjechała silna grupa, aby go okiełznać, zrezygnował i jechał dalej.
We wtorek miał być wyjazd do Inowrocławia, ale tutaj mój samochód odmówił posłuszeństwa. Niestety uszczelka pod głowicą!! Co było robić powrót do bazy, i rozmyślania co dalej. Jeden z naszych kolegów zaoferował się udostępnić nam swój samochód do dalszej jazdy, za co jestem mu bardzo wdzięczny, ale musiałem poradzić sobie z tym samemu. W nocy syn przywiózł mi części z Warszawy, a ja rano złożyłem głowicę i mogłem dalej uczestniczyć w jeżdżeniu. Bo oprócz Inowrocławia była jeszcze Pakość i Lubostronia ( to mnie ominęło), a następnego dnia były Dziekanowice, Skansen Lednogóra, Pobiedziska i na samym końcu zmiana naszego postoju do miejscowości Tarnowo Podgórne. I tu nasz kolega miał trochę mniej szczęścia, bo przy wyjeżdżaniu zawadził prawą stroną o plastikową skrzynkę elektryczną, a w Poznaniu dostał mandat za szybkość - przykre.
Pogoda cały czas w okolicach 28 - 30 stopni. Ale my dajemy radę i jeździmy naszymi samochodami. Powoli nasz rajd zbliża się do końca, zbliżają się dwa najciekawsze dni, czwartek- zwiedzanie zamku w Kórniku, pałacu w Rogalinie, oraz muzeum Arkadego Fiedlera i na zakończenie dnia Bal Komandorski. Ponieważ następnego dnia czekała nas wycieczka zabytkowym piętrowym autokarem do Poznania, można się było bawić do późna, co skrzętnie wykorzystaliśmy. W Poznaniu, Katedra, kościół Farny, oczywiście rynek i koziołki o 12.00, później Palmiarnia, obiad i w powrotnej drodze prywatne muzeum motoryzacji i tor Poznań a na nim trening motocyklistów . Niestety był to ostatni dzień i ostatnia kolacja.
Rano śniadanie, pożegnania z innymi rajdowiczami i powrót do domu. Czekało nas do przejechania ok. 350 km, a niektórzy z uwagi na grzanie się silnika nie mogli przekraczać 50 km/godz. Rajd był bardzo udany, dużo zwiedziliśmy i oprócz tej wysokiej temperatury wszystko było na 5 ( ja chodziłem do szkoły gdzie 5 była najwyższą oceną) P.S.
Emocji dostarczyli nam Komandorzy:
Piotr Jaraczewski i Marek Furmanowski
oczywiście przy wielkiej pomocy ich rodzin!!!