Rajd Letni "Zapopradzie 2015" (18-26 lipca 2015)
Tegoroczny letni rajd Clubu Antycznych Automobili i Rajdów - CAAR „Zapopradzie 2015” miał bazę w bardzo przyjaznym i miłym hotelu Activia w Muszynie (dla kabrioletów udostępniono nam nawet garaż podziemny!).
Trasa rajdu obejmowała Spisz po polskiej i słowackiej stronie. Jak zwykle rajd miał międzynarodową obsadę : 15 załóg z Polski, 10 z Niemiec i 3 z Holandii. Pojemność silników była różnorodna od 600 do 7500ccm, roczniki od 1936 do 1989 roku. Niektórzy z kolegów przyjechali aż z Maastricht oddalonego o prawie 1600 km. Pogoda była stanowczo za dobra, upały dochodziły do 34 stopni. Na podjazdach wiele aut przypominało parowozy, aż trudno było uwierzyć, że są napędzane benzyną. Pomimo tego wszystkie ukończyły rajd, chociaż niektóre wymagały większych lub mniejszych ingerencji auto-lekarzy. Kryniccy mechanicy i elektrycy kilkukrotnie mieli okazję zapoznać się z naszymi zabytkami. W tym roku był „sezon” na prądnice, padały jak muchy.
Podczas ośmiodniowego rajdu mieliśmy do pokonania około 800 km. Najdłuższa i zarazem najbardziej górzysta trasa to ponad 180 km. Niektóre auta zagotowały się „na twardo” i zamiast na płynie wracały do bazy na wodzie z licznych po drodze potoków.
Rajdy CAAR mają charakter typowo turystyczny, nie ścigamy się , nie konkurujemy ze sobą. Nasza formuła to zwiedzanie różnych ciekawych zakątków naszego kraju i sąsiadów.
W tym roku zwiedzaliśmy głównie spiskie zamki w Niedzicy, Starej Lubovli i Spisskim Hradzie.
Rajd zaczęliśmy od zwiedzania z przewodnikiem Krynicy. Nasze auta stały, a raczej smażyły się na deptaku. Pomimo upału obejrzało je kilka tysięcy kuracjuszy. Burmistrz ufundował dla wyróżniających się pojazdów okolicznościowe puchary. Był także konkurs publiczności "Za najładniejszy automobil”. Tym razem wygrał Citroen BL z 1955r. należący do Renaty i Adama Kamińskich. Pozostałe puchary "Za najstarszy automobil uczestniczący w rajdzie" DKW F5 roadster z 1936r. – Rita i Harald Braune, a puchar "Za przyjazd z najodoleglejszego miejsca" MGA 1600 z 1960 – Anna i John Lambrechts.
Drugiego dnia oglądaliśmy zamek w Starej Lubovli (pokaz sokołów-fantastyczny), a po południu destylarnię whisky Nestville, gdzie z lokalnego zboża produkuje się szkocki trunek. Trzeci dzień to wspomniana 180 km trasa po górach do Spisskiego Hradu na Słowacji. Jest to monumentalna średniowieczna warownia zbudowana na wzgórzu na środku rozległej doliny. Jej powierzchnia to ponad 4 hektary. Widok z wieży jest niezapomniany.
Z zamku pojechaliśmy do Levocy, gdzie dla „wychłodzenia” postawiliśmy nasze auta w pełnym słońcu przed ratuszem. Zwiedziliśmy ratusz i kościół z najwyższym w Europie średniowiecznym ołtarzem (19m), po czym wróciliśmy do hotelu.
Czwartek – dzień wolny. Część jednak wraz z komandorem Maćkiem wjechała kolejką na Jaworzynę Krynicką, aby się ochłodzić (26st !!!). Widoki wspaniałe.
Następnego dnia też się chłodziliśmy. Tym razem na spływie po Dunajcu. Woda w Dunajcu jednak ciepła jak niedzielny rosół.
Piątek to zwiedzanie zamku w Niedzicy i elektrowni na Dunajcu. Najprzyjemniejszym momentem dnia było zejście do tunelu pod zaporą , gdzie temperatura wynosiła ok. 10 stopni. Część rajdowiczów zdecydowała się na rejs stateczkiem po zalewie.
W sobotę wyjazd do Bardejova (Słowacja), pięknego i bogatego średniowiecznego miasta. Zwiedziliśmy je z przewodnikiem. Byliśmy w arcyciekawym muzeum średniowiecznych ikon pochodzących z licznych okolicznych cerkiewek. Na rynku odbywała się wystawa i konkurs auto-tuningu. Przyjazd naszych staruszków był dodatkową atrakcją i w pewnym momencie odciągnął większą część publiczności od ryczących stuningowanych potworów na 22 calowych chromowanych felach do naszych aut na wąskich oponkach.
W drodze powrotnej część uczestników zboczyła nieco z trasy, aby zobaczyć jeden z najciekawszych cmentarzy wojskowych z I wojny światowej na przełęczy Małastowkiej po polskiej stronie.
Niestety wszystko co dobre, zawsze się za szybko kończy i w niedzielę rozjechaliśmy się do domów.
Rajd był przygotowany i kierowany perfekcyjnie przez komandorów Maćka Wiśniewskiego i Zbyszka Rzeżuskiego, a wszystko odbywało się bez pośpiechu i bez improwizacji. Dziękujemy za wspaniale spędzony tydzień i czekamy na Wasz następny rajd! Po rajdzie została mi miła pamiątka : kilka litrów spiskiej wody w układzie chłodzenia..... Z.J.
Komandorami rajdu byli Maciej Wiśniewski i Zbigniew Rzeżuski